niedziela, 25 sierpnia 2013

trzy metry nad niebem.

Cześć wszystkim (albo nikomu),

jest dziś tak pięknie, jeszcze tak wakacyjnie, z masą wolnego czasu, dlatego postanowiłam napisać dla Was recenzję jednej z książek, którą przeczytałam podczas pobytu na mazurach, dla mnie była świetna, ale oceńcie sami.

Federico Moccia, włoski pisarz, scenarzysta filmowy i telewizyjny, zadebiutował tą książką. Bohaterowie, to ludzie całkiem z innych światów, Babi, ułożona, grzeczna dziewczyna z dobrego domu, elitarnej szkoły i Step, narwany, szalony, nic nie robiący sobie z przepisów i zasad, chłopak. Poznają się przy okazji jednej z eskapad Stepa i jego przyjaciół, już wtedy Babi widzi go od najgorszej strony, brutala i agresora, przy jednej z bijatyk. Jednak to jej nie zraża, widują się, zazwyczaj przez czysty przypadek, ale to wystarcza by serca zabiły im mocniej, by zaczęły bić z jednym rytmie. Napotyka ich wiele przeszkód, matka Babi, nie zgadzająca się na związek z przestępcą, agresja Stepa, same opory dziewczyny. Temu wszystkiemu towarzyszy zabawa bez ograniczeń, pierwsze zatracenie, wspólne chwile na plaży, magiczne miejsca, wagary, jazda na motocyklu, ulubionym sprzęcie Stepa, opisy cudownych, aromatycznych potraw, wymknięcia, krętactwa, młodzieńczy, wyzwoleńczy bunt. Wszystko doprawione zazwyczaj humorem, zwrotami akcji. W końcu śmierć przyjaciela, która oddala innych od siebie. Odkryty sekret, który tłumaczy zachowanie agresywnego, zagubionego, młodego mężczyzny.
Historia, którą chciałyby przeżyć wszystkie nastolatki, nastolatkowie też.
Historia, która powinna skończyć się inaczej.
Można uznać ją za dramat, wciąga, porywa do swej fabuły, świata, sprawia, że nią żyjemy, chcemy potrafić pomóc zagubionym duszom, chcemy najlepszego końca, spełnionego i wyśnionego, dostajemy chwiejne emocje, skrajne przeżycia. Stapiamy się ze stronicami kart w jedność, dążymy do końca bez wytchnienia.
Opowieść o ludziach, którzy zmienili siebie nawzajem, opowieść o tych, którym się nie udało.
Poruszająca.

Książka jest kultową powieścią na świecie, doczekała się ekranizacji (http://zalukaj.tv/zalukaj-film/14229/trzy_metry_nad_niebem_tres_metros_sobre_el_cielo_2010_.html), czytana przez starszych i młodszych, warta poznania.

Powstała także druga część "Tylko Ciebie chcę", kultowa seria!



Szczegóły musicie poznać osobiście, tylko tak natraficie na sens i przesłanie,
miłego czytania,
Sticklerka

sobota, 24 sierpnia 2013

zbędny niepokój.

Jestem, wróciłam! O 4 kg lżejsza, z troszkę ciemniejszą karnacją, wypoczęta, ale jednak zmartwiona.
Przyjechałam 2 dni temu, pierwsze co mnie czekało to porządne sprzątanie pokoju (na oknie 6 pająków, brr!), ale to mnie nie zraziło.
Zawsze, gdy wracam z moich 'magicznie cichych i spokojnych' wakacji, obawiam się, że wszyscy o mnie zapomnieli, pierwsze oznaki czuję już przy wczesnej porze odjazdu z mojej oazy. Dojeżdżając natomiast do celu kłucie w żołądku narasta, temperatura wzrasta, niepokój się nasila.
Ale na szczęście niepotrzebnie. Mam cudownych, najlepszych przyjaciół! 
Także wczorajszy dzień spędziłam wraz z nimi, cały calutki. Mimo, że byłam zmęczona po źle przespanej nocy w mieście, po pobycie na wsi miasto jest tak nieznośnie głośne i frustrujący jest każdy dźwięk zakłócający błogą ciszę, to nie przeszkodziło mi to w zabawie, słuchaniu opowieści i raczeniu innych swoją obecnością.  ; )



Życzę wszystkim dobrych powrotów z długich wyjazdów wakacyjnych, życzę prawdziwych przyjaciół.
Sticklerka

poniedziałek, 1 lipca 2013

nutella.

Akurat dziś o poranku, zawitała do mnie kochana przyjaciółka, a mnie na sam jej widok przyszła ochota na nutelle (nasz zestaw numer 1), teraz cały dzień o niej myślę i postanowiłam, że będzie dziś przedmiotem moich zainteresowań. Poza tym jest prawdziwym pocieszeniem w dołku, łyżka (!) nutelli to prawdziwy balsam dla duszy.  ; )
Nutella jest to krem orzechowo - czekoladowy. Wyprodukowany w latach 50. XX wieku przez firmę Ferrero


Kto jej nie lubi? Ja osobiście nie znam nikogo takiego. Każdemu na widok tego pysznego czekoladowego kremu cieszy się mordka. To zjawisko nie jest dziwne. Czekolada na kanapkę zawsze brzmi zdrowiej i mniej kaloryczniej niż zwykła czekolada w kostkach. Jednak nie jest tak naprawdę. Kiedy dziś przestudiowałam zawartość mojego faworyty wśród  kremów do smarowania chleba, nie ukrywam, zaskoczyłam się, posmutniałam, a na końcu stwierdziłam, że przecież to było do przewidzenia i że w głębi wiedziałam, że wszystko co mówią na temat nutelli to kłamstewka. Albo ogromne kłamstwa!


 Składniki Nutelli: 
  • cukier, 
  • olej roślinny, 
  • orzechy laskowe, 
  • kakao odtłuszczone, 
  • mleko w proszku, 
  • laktoza, 
  • serwatka w proszku, 
  • lecytyna sojowa, 
  • aromat.



Nutella to ponad pół słoika zwykłego cukru, kalorycznego, słodkiego, niezdrowego, morderczego cukru. Nie ma w niej ani grama mleka, samo w proszku. A zapewnienia na wieczku, że zawiera polskie mleko? Po co to? Zawsze zastanawia mnie po co takie kłamstwa, ludzie nie zwracają przeważnie uwagi tak czy tak na skład, a oburzenie po poznaniu prawdy, zawsze zostaje. Zostawia ślad niechęci. 

Chociaż  wiem, że nutella nie odejdzie z mojego menu, pozostanie tam na jeszcze długo, długo, tak długo, że moje dzieci będą jeszcze ją konsumować. Więc oburzeniu nie ma co, trzeba pogodzić się z polskim, jak i światowym, marketingiem, ogólnym kłamstwem, zachłannością za wszelką cenę i nauczyć się ograniczać mega kaloryczne kanapki ze sławną nutellą. 




Dobrej nocy, jutro mnie czeka rozpoczęcie moich wakacji, wyjeżdżam, trzymajcie się,
Sticklerka

na początek.

Jako, że dopiero zaczynam przygodę z blogiem, będzie tu pewnie stworzony jakiś pokrętny post. Z czasem jednak połapię się o co chodzi i będę mogła dzielić się bardziej profesjonalnymi notkami.

A będą w nich:
  • przemyślenia, 
  • wspomnienia, 
  • żale, 
  • anonimowe wojny dane światu,
  • zapewne poczynania kulinarne,
  • recenzje książek,
  • rzeczy, które aktualnie przyjdą mi na myśl, które w danej chwili będą zadręczały mi myśli,
  • najprościej: wszystko i nic!

Nie chcę się ujawnić, nigdy nie dowiecie się kim naprawdę jestem. Zależy mi tym razem na prywatności. Na wyrzuceniu z siebie swoich myśli i na pewności, że nie będę się martwić opinią i komentarzami znajomych mi osób. Nie żebym się tego bała (chociaż w sumie może trochę, ale ciii), ale chcę mieć taki swój mały sekret. Bo inne dostatecznie wygadałam, albo z braku radzenia sobie z nimi w ciszy serca, albo pod wpływem impulsu zwanego alkohol.

Żyję sobie z dnia na dzień, myślę o wielu rzeczach, pragnę dużo, pewnie za dużo. Snuję plany na przyszłość, dostosowuję się do otoczenia, które skutecznie mnie odpycha. Działam destrukcyjnie na samą siebie. Mam nadzieję, że nie na moich przyjaciół i rodzinę. Nie umiem żyć chwilą, brakuje mi spontaniczności, której ciągle się uczę. Stawiam sobie wysokie wymagania, które rzadko udaje mi się doprowadzić do finiszu, jednak blogowanie ma być dla mnie oddechem, radością i sposobem na... siebie. 

Wakacje i nowy miesiąc to dobry czas na nowy początek i na zmiany. 





Trzymajcie się, w jakże tym pięknym, pierwszym dniu lipca,
Sticklerka.